 |
prywatne forum rodzinne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kasia
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz/Poznań
|
Wysłany: Pią 20:46, 21 Wrz 2007 Temat postu: Rodzinny spływ kajakowy |
|
|
Na zjezdzie, podczas sobotniego obiadu Ciocia Lucyna poprosiła mnie o napisanie krótkiej relacji ze spływu kajakowego - niech ciekawość nieobecnych zostanie zaspokojona. Korzystając z wolnego czasu i przypływu weny twórczej napisałam krótko jak to na Brdzie było. Z góry przepraszam, że o wujkach pozwoliłam sobie pisać np. Andrzej, Piotr - wcale nie ujmuję nikomu szacunku, ale 1. łatwiej się czyta, 2. nie dla wszystkich są to wujowie
Może uczestnicy wycieczki rowerowej w więcej niż paru słowach opowiedzą o swoich wrażeniach?
Pozdrawiam i życzę miłej lektury:)
Pogoda zdecydowanie nie była sprzyjająca i gdyby nie Heniek, pewnie wszyscy by wymiękli. Jednak w sobotę 1. września 2007 o godzinie 10:00 rozpoczął się Rodzinny Spływ Kajakowy. Plan był prosty: autokar miał nas wywieźć w las, a my mieliśmy wrócić rwącą Brdą, oczywiście kajakami. Nie wszyscy zapisani wsiedli do autokaru, ale dwudziestu sześciu twardzieli wyruszyło w podróż pełną emocji, deszczu i przygód.
Na twarzach jednych malował się uśmiech od ucha do ucha, na innych zaś przerażenie wzrastało wprost proporcjonalnie do odległości od Zajazdu „Pod Jeleniem”. Po parunastu minutach, pozostawieni - rzec by się chciało - „w szczerym polu”, skierowaliśmy swoje kroki w poszukiwaniu rzeki i kajaków. Przy rozdzielaniu sprzętu obudziły się w niektórych uczestnikach wspomnienia, jak to Piotr Wach w tamtym roku, w kajaku z numerem 13 dopłynął do mety mokry po pas i jak 3 lata temu Heniek wpadł do wody już na starcie. Tomek dzielnie pompował swój kupiony na wyprzedaży kajak, chociaż niektórzy wątpili, że uda się na nim dopłynąć do celu. Już po paru minutach cała załoga była gotowa do rejsu i po chwili, a w zasadzie po paru chwilach dla fotoreporterów rozpoczęła się najcięższa robota – wsiadanie. Pierwsi w rzece wykąpali się Marta i Marek K., ale w końcu – ktoś musiał być pierwszy. Pozostali wsiedli do kajaków i … ruszyli! Cóż to był za widok! 13 dwuosobowych załóg, wszyscy w kamizelkach ratunkowych, dookoła jeszcze zielone drzewa, bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała.. Nie czas był jednak na zachwyt nad przyrodą, ale na ciężką pracę mięśniami trójgłowymi ramienia i innymi. Pierwszą walkę z żywiołem stoczyła załoga Zbyszka i Ani oraz Andrzeja i Marka S. Drzewo na środku rzeki, rwący nurt, nadmiar kajaków na metr kwadratowy i… nieszczęście gotowe! Dzielna niczym polscy żołnierze w 1920 pod Warszawą Ania zmuszona była opuścić kajak i ruszyć na pomoc niesfornym (obcy nam) kajakarzom. W tym samym czasie temperaturę wody na własnej skórze sprawdzili Andrzej z Markiem S., którzy – jak głosi legenda – zamiast ratować samych siebie, wiosła, ekwipunek – ratowali papierosy i buty. Dalsza część wyprawy także nie przebiegała bez emocji: bezczelna osa zaatakowała Szymona, Zbyszek poważnie przestraszył się siły żywiołu i tylko Leon wydawał się jakiś znudzony, senny i totalnie zdegustowany, aż, zjadłszy kanapkę, zapadł w głęboki sen. Coraz trudniejsze przeszkody dzielnie i sprytnie pokonywali Kasia z Luckiem. Radość z sukcesów stała się jednak jednym z powodów opłakanej w skutkach wywrotki. Woda nie okazała się jednak aż tak zimna, a dno nie było poza zasięgiem stóp, ale w uszach pozostały cenne rady rodzinki: „Łapcie wiosła, łapcie wiosła!”. Czymże bowiem jest życie ludzkie wobec dwóch wioseł?!? Z nieocenioną pomocą Jacka i Heńka udało się odzyskać kajak oraz wiosła i po chwili wszystkie załogi ruszyły w dalszą drogę. Poinformowani uprzednio o tym, że spływ kończymy „za trzecim mostem” z niecierpliwością wypatrywaliśmy drugiego z nich. Dość już było bowiem emocji, chłodu, przelotnego deszczu! I kiedy wydawało się, że już nigdy nie zobaczymy drugiego, a co dopiero trzeciego mostu, pojawił się przed nami ciekawy, wręcz intrygujący, wysoki, żelazny most. Stamtąd już niedaleko było do mety, gdzie czekała na nas (prawie) cała Rodzina. Opowieściom, relacjom, narzekaniom/zachwytom końca nie było! Na twarzach uczestników malował się, obok zmęczenia, szeroki szczery uśmiech. Cieszyli się wszyscy: debiutująca w roli kajakarki Julia, przemoczeni „wywrotowcy”, Pan Prezes z Małżonką, najmłodsi mężczyźni, tym razem suchy Piotr, Ratownik Paweł z siostrą Pauliną i pozostali „kajakarze” – jedni – „bo było super”, inni – że to już koniec.
Co by nie mówić, Rodzinny Spływ Kajakowy był niesamowitą przygodą, chociaż pogoda spłatała figla. Podziękowania należą się nie tylko Panu Prezesowi, ale też Ratownikowi, a gratulacje – najmłodszym uczestnikom, którzy – chociaż nie wiosłowali – wykazali się chartem ducha i odwagą w starciu z niespotykanie wartkim nurtem Brdy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jkrych
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kliny/k.poznania
|
Wysłany: Pią 21:33, 21 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
no właśnie : a jak to było z ta wywrotką marka i marty? bo ja słyszałam , że mój mąż chcąc ratować swoja sucha dupke wywrócił moją chrześniaczkę ! jeżeli to prawda , to biada mu.....
proszę o obiektywną , prawdziwa odp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maja
Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 11:38, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Kasia! Super relacja!Bardzo dokładna i bardzo fajnie napisana. Ja się nie podejmuję napisania relacji z wycieczki rowerowej, bo chała z tego wyjdzie.
A jak było z kąpielą duetu Marta-Marek? Marta siedziała już w kajaku, a Marek dopiero wsiadał. Nestety ułożył swój lewy pośladek na lewej burcie kajaka (lewa noga chyba nawet jeszcze była w wodzie, ale to już naljepiej pewnie Marek pamięta) zamiast umieścić całą swoją pupę w kajaku i... walczył zacięcie i zażarcie, żeby się nie wkąpać, ale ręka nie chciała mu się teleskopowo wyciągnąć w kierunku nalbliższego sałego lądu i tym oto sposobem rozpoczął Rodzinny Spływ Kajakowy Misztali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
basia
Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz
|
Wysłany: Pon 19:52, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Ja, mimo że wycieczka rowerowa bardzo mi się podobała (jeszcze raz: dzięki Maja i Karol ! ), to również nie podejmę się napisania relacji, bo w przeciwieństwie do Kasi marna ze mnie polonistka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tomek
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:06, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Wspaniała relacja!!! Czytając miałem wrażenie, że nadszedł mój "dzień świstaka".
Kajakowy partner Kasi od wczoraj jest ojcem chrzestnym Mai. Dzielnie pełnił swoje obowiązki i jestem pewien, że Maja nie mogła lepiej trafć. Także całe szczęście, że Kasia uratowała go na spływie.
Dzisiaj skorzystałem również z pomocy starszej Mai, która zaszczepiła mnie przeciw grypie. Zabieg bezbolesny. Nie wiem jak Ona to zrobiła. Polecam wszystkim.
Pozdrawiamy z cieplutkiego Gdańska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucjan
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tczew 145 km od Czarnego
|
Wysłany: Wto 15:58, 25 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Kaśia, no całe szczęście, że nas opisałaś w miarę spokojnie, bo ja do dzisiaj myślę jak to się mogło stać...? mam teorię, że to Talibowie płynęli pod nami. Napisałaś fantastycznie, mama się ucieszy.
A chrześniaczkę mam rewelacyjną... a ile ciasta było!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka Dloniak
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wiedeń
|
Wysłany: Pią 14:31, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Lucek ja nie moge,! zdycham tu z glodu w biurze bo niw zabralam sniadania a ty tu o ciescie !!!
Dzieki za REWELACYJNY mail "toj toj "- robi w biurze furore!!!!!
Polecialy mi doslownie lzy ze smiechu bo znajac moje szczescie do nietypowych przygod w toaletach rownie dobrze mnie to moglo spotkac!!!!
Kasia Rewelacyjny raport !!! Moja pani polonistka z ogolniaka powiedzialaby !!!! "To je Cie dopiero opis!!!!"
Pogoda dzisiaj w austrii do bani i zapowaida sie ze caly weekend bedzie lalo..znowu bede zmuszona chodzic po centrum handlowym )))
Buziaki sle
aga
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andrzej
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:35, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
No cóż mogę powiedzieć. Woda była ciepła. Papierosy się spaliły a buty pojechały do Brukseli.
Kasia relacja bardzo mi się poboba. Na następny spływ też się piszę. Do asekuracji wezmę łódeczkę z silnikiem bo zawsze może się zdarzyć tonący "Talib"
Andrzej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kasia
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz/Poznań
|
Wysłany: Śro 18:51, 03 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
ach, dziekuje bardzo za wszystkie komplementy nt. mojego "talentu" literackiego. mam nadzieję, że Ciocia Lucyna dostała ode mnie "przesyłkę specjalną".
pozdrowienia z zimnego Poznania:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|