prywatne forum rodzinne

Weterynarz · Gość

To ja-Weteran!Zmieniłem pseudonim,bo służby specjalne depczą mi po piętach. Pana Borucha już capnęli! A wszystko przez Was! Znam Pana
Borucha od dawna.To bardzo skromny,życzliwy i uczynny człowiek.Bardzo
nas wszystkich lubi! Chciał się z nami podzielić swoimi radościami i
smutkami.Jakże cieszył się,gdy dostał premię i kupił sobie te nieszczęsne
gumowce,które tak Was irytują.A Wy od razu -huzia na niego!A to że się nie myje(skąd wiecie?),a że leń,bo pisze w pracy(skąd wiecie?).I te
donosy do Administratora!Ipanika,że może ja też będę taka(jaka?).Nie bójcie się!Rodziny nie wybiera się!Administrator też z grubej rury grzeje:
że grzyb,że podobny do psa,że nieuk(przecież pseudonimy,nazwy czy,nazwiska nie zawsze pisane są zgodnie z regułami gramatyki),że pierdoła!Jednym słowem:dokopać mu! Przy okazji i mnie się oberwało.Co Was tak rozeźliło?Pan Boruch jest na Was rozżalony i wkurzony. powiedział mi,że więcej się do Was nie będzie zwracał o porady.

paulina · Wysłany: Pon 17:20, 05 Mar 2007 Temat postu:

...ja mowilam ze mi sie podobalo... Smile

... tylko ze leki trzeba zmienic wspomnialam, ale to takie zboczenie zawodowe... Wink

pozdro dla dominika

Andrzej · Wysłany: Wto 11:23, 06 Mar 2007 Temat postu:

Oj. Domin, Domin. Pisz dużo ale nie jako TW ( w rodzinie chyba nie było i nie ma).
Myślałem,że jakiś haker się włamał i robi sobie j..a z rodziny. Jezeli to Ty to napisz imię ojca i matki.

Maja · Wysłany: Wto 19:03, 06 Mar 2007 Temat postu:

Plusem tego wszystkiego jest to, że się forum znowu troszkę ruszyło Very Happy

Andrzej · Wysłany: Śro 7:15, 07 Mar 2007 Temat postu:

Maja ! Już myślałem ,że coś Ci się stało-tak długo nie pisałaś.
Faktycznie Boruch,Wereran a teraz Weterynarz.
Ten członek rodziny na Zjazd musi sie dobrze przygotować - przynajmniej za trzech. 50osóbx0,5=25.
Słyszeliśmy,że chorowałaś. Wracaj do zdrowia

Maja · Wysłany: Śro 10:33, 07 Mar 2007 Temat postu:

Dzięki Wujek!
Miałam 2 tygodnie urlopu, gdzie pierwszy był przeznaczony na pracę. Pracowałam jako lekarz na obozie narciarsko-snowboardowym w Białce Tatrzańskiej. Już co niektórzy znają mojego pecha, co do wyjazdów i stanu zdrowia (w zeszłym roku wybiłam sobie bark po pólgodzinnej lekcji jazdy na desce, no a latem w połowie drogi trzeba było skończyć wycieczkę rowerową, bo po tej ulewie, co do Was przyjechaliśmy to potworne zapalenie oskrzeli miałam). Teraz było podobnie. Jadąc do Białki w pociągu już było źle (dodatkowym problemem było to, że byłam kierownikiem dojazdu, czyli całą drogę musiałam być przytomna i zbierać po drodze pietnastkę dzieciaków; a wcześniejsza noc też była nieprzespana, bo na maratonie filmowym byliśmy Smile

). Na stoku byłam raz, bo potem straciłam głos i się rozłożyłam na dobre. Ale wiem, że sporty wymagające przyczepienia jakiś desek do odnóży nie są moją mocną stroną. Chyba zostanę przy rowerze i łyżwach.
Drugi tydzień urlopu spędzałam już z Karolem - Kraków, Sandomierz i Kazimierz Dolny!!! No i za początek urlopu chciałabym podziękować gorąco państwu Suligom Młodszym, za to, że dzięki ich uprzejmości przez weekend mogliśmy pławić się w luksusie Smile

. Cały urlop był bardzo miły i relaksujący. Z całego serca polecamy Kazimierz Dolny. Piękne miejsce...I do tego pora roku sprzyjała niewielkiej liczbie odwiedzających i to też był dodatkowy plus. Na spacery w okolice Kazimierza porą "nie-suchą" należy wyposażyć się w porządne buty, które nie utkną w spływającej glince lessowej i niekoniecznie wyjściowe spodnie. Generalnie wyjazd bardzo udany i oczywiście żal było wracać do pracy. Ja jako leń pospolity i tak już żyję myślą o następnym urlopie Very Happy

paulina · Wysłany: Śro 11:29, 07 Mar 2007 Temat postu:

czesc maja, rzeczywiscie bardzo udany i aktywny urlop mimo klopotow ze zdrowiem, podziwiam za determinacje w sportach deskowych po wybitym barku Smile

, ja probowalam pare razy z nartami i wiecej nie zamierzam po tym jak wyladowalam z glowa zaplatana w siatke ogradzajaca orczyk od stoku i dzieci sie ze mnie smialy Sad

pozdrawiam

Maja · Wysłany: Śro 13:33, 07 Mar 2007 Temat postu:

No ja deskę sobie już odpuściłam, teraz próbowałam zaprzyjaźnić się z nartami. Największy problem, zarówno na desce jak i na nartach, to dla mnie dźwignięcie dupska z ziemi...